Newton’s Balls – 49 – Serduszkowa niespodzianka

Przeszli jeszcze kilka sklepów odzieżowych i ostatecznie również Courtney kupił sobie spodnie. Potem na chwilę się rozdzielili, kiedy mężczyzna wszedł w rejony kuchennych akcesoriów oraz w dalszej kolejności produktów z kuchni świata. Dla Chase’a nie był to specjalnie interesujący dział, ale nie odciągał swojej „dziewczyny”, bo ta przecież mogła z tych rzeczy coś dobrego mu ugotować. Spotkali się więc kilkanaście minut później na korytarzu przed sklepem. Obaj mieli reklamówki pełne zakupów i lżejsze portfele, ale Courtney jeszcze zasugerował przekąszenie czegoś, nim wrócą na obiad do domu. Zawinęli więc do włoskiej knajpki i mężczyzna zamówił spory półmisek bruschetty. Spory, bo chciał, żeby spróbowali kilku smaków, nie tylko tradycyjnej z pomidorami i bazylią, ale też serową, z oliwkami, pesto, a nawet z boczkiem i orzeszkami.
Usiedli przy okrągłym stoliku z obrusem w czerwono-białą kratę, usytuowanym tuż przy przeszklonej na korytarz ściance knajpki, zza której mogli widzieć tłumy zakupowiczów i podziękowali kelnerce, która postawiła przed nimi jedzenie.
— Co byś o mnie nie mówił, nie umiem zbyt długo łazić po sklepach. Już jestem tym zmęczony — przyznał Courtney z lekkim uśmiechem i równocześnie rozbawieniem. Miło spędzał czas, ale jednak tłumy, hałas i przeglądanie ciuchów trochę go zmorzyło.
Jego chłopak wyglądał i czuł się za to lepiej.
— No co ty? Stary jesteś! — Zaśmiał się i kopnął go lekko pod stolikiem.
Jego zakupy wisiały na oparciu krzesła, na którym siedział. Biodra miał wysunięte do przodu, więc nie prezentowałby się za dobrze, jakby knajpka, w której byli, była chociaż odrobinę bardziej elegancka. Nie przejmował się tym jednak, nie tylko dlatego, że takie przyziemne rzeczy były mu obce, ale też dlatego, że kiedy się rozdzielili, kupił coś jeszcze, z czego był specyficznie dumny. Było po pierwsze tanie, po drugie miał w stosunku do tego fajny, jak sam go oceniał, pomysł.
— Stary to jest twój dziadek. Ja nawet trzydziestki nie mam — odpowiedział Courtney z krótkim śmiechem i przełożył z drewnianego talerza kolejną przekąskę na talerzyk, który dostał. Ugryzł, uważając, by się nie poparzyć.
— Wiesz, perspektywa, czy jak to tam się nazywa — odparł Chase, wskazując go kawałkiem swojego jedzenia. Uważał je za specyficzną fanaberię, ale mu smakowała, więc nie marudził. — Ale nie no, kurna, nie przypuszczałem, że taki cienki jesteś i już będziesz padać. W kuchni tyle stoisz, a teraz już zmęczony.
— To inny rodzaj zmęczenia. To przez hałas i tłum. Żebyś sobie nie myślał, byłbym gotów jeszcze przejechać za tobą na rowerze przez miasto. Ale nie mam już sił, by łazić po sklepach. Masz jeszcze jakieś potrzeby? — dopytał Courtney, popijając jedzenie chłodną wodą, którą do niego dostali.
— O, jeśli mowa o rowerze, to jeszcze możemy na chwilę zawinąć do sportowego. Jak chcesz, mogę iść sam, to poczekasz w samochodzie czy co — zaproponował nastolatek bez wyrzutu. — I jest żarcie dla Tanka? To bym kupił może, co byś ty, kurwa, non stop za to nie bulił.
— Nie ma problemu z tym, ale jeśli chcesz, możesz kupić mu jakąś puszkę mokrego. Chyba w domu zostały tylko dwie. Sucha jest, a smakołyki już mu kupiliśmy, więc i tak będzie rozpieszczona bestia.
— No, ty może nie masz problemu, ale… ja mam. — Chase psyknął i wpakował sobie do ust duży kawałek pieczywa. Miał kwaśną minę i jak zawsze problemy z tym, że będzie coś mężczyźnie winien.
Na widok wyrazu jego twarzy kurator delikatnie trącił jego nogę pod stolikiem i pomasował wierzchem buta jego kostkę.
— W porządku, jak chcesz, możesz kupić. Ale wiesz, że ja też kocham tego psa i dbanie o niego daje mi radość, nie?
— To powinno iść po połowie albo powinny być dwa psy. — Padła odpowiedź, kiedy już chłopak przełknął i popił jedzenie. — Ale no, to kupię, a ty wracasz do auta? Czy idziesz? — dopytał, prostując się na krześle.
— Skoczę do łazienki, a potem poczekam w samochodzie. Może być?
— Może być — przytaknął Chase, wstając. — Zabierzesz torby?
— Jasne — zgodził się mężczyzna, nie ruszając się jeszcze, bo została mu ostatnia przekąska. — Nie musisz się spieszyć.
— Dobra, to spadam, do zo — nastolatek jeszcze skrócił maksymalnie jak się dało zwrot „do zobaczenia” i machnąwszy swojemu kuratorowi ręką, wyszedł z knajpki, zostawiając go samego. Miał nadzieję, że jeszcze kupi coś ciekawego na rower, może nawet nowy łańcuch. Oraz że w sklepie zoologicznym będzie ulubiona karma Tanka.
W tym czasie Courtney zabrał się ze wszystkimi rzeczami najpierw do łazienki, a potem do samochodu, by tam zaczekać na swojego chłopaka. Przy tym puścił sobie w radiu jakiś trip hop i zupełnie się wyłączył. Jak zwykle miał skłonności do analizowania sytuacji i rozmyślania o jej następstwach, tak tym razem tego nie robił. Jakby wcale ten wypad na zakupy nie był jakiś niesamowity i przełomowy, a po prostu był czymś, co jeszcze wiele razy się powtórzy. Może to atmosfera i miłe spędzenie czasu sprawiało, że czuł się w tej właśnie chwili jakoś spokojny o to, co było między nimi. Sam nie wiedział. Myślał tylko o muzyce płynącej z głośników i o tym, co mogą robić wieczorem.

***

Jechali już do domu. Chase z nadzieją, że starszy z braci gdzieś zniknął, a Courtney… cóż. Z tą samą nadzieją. Nim jego nastoletni chłopak wrócił, mimo głośnej muzyki prawie przysnął w samochodzie, a kiedy otworzył oczy, zobaczył, jak ten puka w szybę, dźwigając reklamówki puszek z jedzeniem i ze sklepu sportowego. W drodze rozmawiali jeszcze o spodenkach sportowych na rower i tym, jakie są ich plusy i minusy. Chase uparcie zarzekał się, że nie założyłby czegoś takiego na codzienny trening, bo czułby się nagi. Bardziej jeszcze niż w obcisłych koszulkach. Zresztą, nadal nie wierzył, że zdecydował się na jedną z tych, które przyniósł do przymierzalni kurator. Ten za to był z tego bardzo zadowolony, bo lubił, kiedy było widać mięśnie chłopaka. A zazwyczaj zdarzało się to tylko w momentach, gdy ten był nagi. Był więc zadowolony nie tylko ze swoich zakupów, ale i z zakupów chłopaka.
Jakoś udało im się z tym wszystkim zabrać do domu, ale już w progu dalszą drogę utrudnił im pies wyrażający swoją radość z ich powrotu tak ekspresyjnie, jakby wyglądali jak chodzące na dwóch nogach, smakowite kiełbaski. Ale i tę przeszkodę pokonali, rozebrali się z wierzchnich ubrań i wypakowali wszystko do szafek.
— Skoczę pod prysznic — poinformował chłopaka Courtney, kiedy pierwszy ze wszystkim się uporał.
Chase za to po przytaknięciu rozejrzał się po domu kuratora. Mimo dokładnych oględzin każdego kąta, nawet zagraconej, nieużywanej, drugiej łazienki, nigdzie nie znalazł Marshalla. Ciesząc się ze swojego szczęścia, zabrał plastikowe opakowanie ze swojej torby z zakupami i póki Courtney się mył, wkradł się do jego sypialni. Wrzucił to do szuflady i dopiero zabrał się za rozpakowywanie reszty rzeczy. Był podekscytowany, ale liczył, że nie widać po nim tego tak bardzo, jak po Tanku.
Courtneyowi prysznic zajął sporo czasu, a kiedy wyszedł, ubrany był już tylko w cienkie, dresowe spodnie i czarny podkoszulek. Przecierał dłonią delikatnie wilgotne włosy i rozglądał się za swoim chłopakiem. Ten siedział przy jego komputerze, a przed nim była miska z suchymi płatkami, które zajadał niczym chipsy.
— O, jesteś. Długo w chuj się topiłeś.
— Mhm, ale za to jak dokładnie — odpowiedział Courtney z lekkim uśmiechem, podchodząc do niego. Położył mu dłonie na ramionach i pochylił się, następnie całując go lekko w głowę. — Nie nudziłeś się? — dopytał i ukradł mu kilka płatków.
— Nie. Nie tak bardzo. Sprawdziłem neta, nie? — wyjaśnił Chase i z racji że mężczyzna się pochylał do miseczki, zerknął na jego tors i skryte pod cienką koszulką sutki. Kiedy w sklepie zauważył swój zakup, od razu o nich pomyślał. — I ten, w ogóle… — Uniósł spojrzenie na twarz mężczyzny. — Chcesz się pieprzyć? Twojego zjebanego brata nie ma.
— Pewnie też poszedł z nadzieją na numerek — stwierdził Courtney, chrupiąc płatkami i rozglądając się po mieszkaniu, jakby miał zobaczyć napis oznajmiający, gdzie jest Marshall. Zamiast tego zobaczył tylko kilka jego ciuchów na kanapie, gazetę i pustą butelkę po piwie. — To chodź się pieprzyć — dodał do Chase’a.
Nastolatek od razu uśmiechnął się szerzej, a przez jego ciało przeszedł ciepły dreszcz. Może był młody i to dlatego, ale samo zaproszenie na seks skutkowało wzwodem.
— To do sypialni. Mam pomysł! — Zaśmiał się i klepnął mężczyznę w tyłek, samemu zatrzaskując laptopa i wstając.
— Pomysł? — powtórzył Courtney, równocześnie rozmasowując sobie pośladek, bo klaps wcale nie był lekki. Przy tym oblizał wargę, bo i sam przypomniał sobie, jak wyglądał Chase w przymierzalni i chciał go znowu ujrzeć nagiego. — Jakiś scenariusz masz? — dopytał, podążając przodem do sypialni, a po drodze już zrzucając przez głowę koszulkę.
— Może nie scenariusz, ale… no, pomysł — przyznał Chase, idąc za mężczyzną w stronę łóżka w sypialni. A nawet zawisnął na jego plecach i skubnął go wargami w szyję, kiedy już ten był wpół nagi.
Od razu szyja Courtneya została bardziej odchylona dla jego warg, gdy mężczyzna zamruczał cicho z przyjemności i dotknął jego biodra.
— Mhm… już jestem ciekaw…
— To chodź — powtórzył Chase jak mantrę. Nadal obejmując mężczyznę i dźgając go w biodro sztywniejącym penisem, wszedł z nim do sypialni. Zamknął drzwi przed Tankiem i co gorsza Marshallem, jakby ten wrócił, po czym dodał: — Na plecy się połóż.
Na co nie musiał nigdy do tej pory narzekać, to współpraca ze strony Courtneya. Ten i tym razem bez oporów wszedł na łóżko i położył się na miękkiej, ciepłej i tym razem dość ciemnej pościeli. Popatrzył na swojego chłopaka, a jego penis już powoli sztywniał pod wpływem emocji i tym razem swoistej niepewności co do tego, co wymyślił Chase.
Ten rozebrał się do naga, nim jeszcze wszedł na łóżko i klęknął nad swoją „dziewczyną”. Od razu go pocałował i pomasował po, już nagiej, klatce piersiowej. Ścisnął nawet mocniej tors mężczyzny, nie przerywając pocałunku. Od razu wydusił tym z kuratora głośniejszy oddech i poza żywą i chętną odpowiedzią na pocałunek poczuł jeszcze, jak ten unosi biodra i ociera się o jego nagiego i, co by nie było, wielkiego penisa swoim kroczem ukrytym pod materiałem spodni dresowych.
Chase uśmiechnął się w usta mężczyzny i zsunął dłoń jeszcze niżej. Wsunął ją bez oporów pod gumkę spodni i przycisnął jego podbrzusze w dół, do pościeli.
— Nnnn… — zastopował go.
Szare oczy spojrzały na niego spod delikatnie przymrużonych powiek, a Courtney skubnął jeszcze raz jego wargi, jakby w zamian za zastopowanie na dole chciał chciwie ukraść więcej takich pieszczot.
— Boisz się, że będę strzelał przed tobą? — rzucił cicho z lekkim uśmiechem, ale nie unosił już bioder.
— Myślisz, że dasz radę? — Chase podchwycił od razu tę słowną gierkę, a jego usta nie tylko mówiły, ale dalej całowały mężczyznę. Teraz już po szczęce i szyi. Dłoń za to masowała końcami palców penisa po wierzchu. Nastolatek czuł pod opuszkami kręcone, gęste włoski. Wiedział, że Courtney depilował tylko pachy, więc reszta ciała była owłosiona, chociaż nie tak bardzo jak chociażby Marshalla.
— Już kilka razy się zdarzyło… Więc może wcale nie jestem taki „stary” — kurator odniósł się do tego, co nastolatek powiedział o nim na zakupach. I tym razem trochę się wygiął do jego dłoni, a chłopak nie zaprotestował. Wręcz wsunął ją niżej i objął nią jego penisa.
— To się podopraszaj — zachęcił, oczekując, że Courtney sam zacznie poruszać biodrami, kiedy on będzie całował go po torsie. Swoim dzisiejszym celu.
Tym razem nie usłyszał słownej odpowiedzi, ale poczuł, że mężczyzna faluje biodrami, ocierając się o jego dużą dłoń. W górę i w dół, czasami też na boki. Przy tym przytrzymał się jedną dłonią poduszki nad głową i oddychał na razie miarowo, chociaż głęboko. Patrzył na Chase’a pod kątem, czując wilgoć śliny na klatce piersiowej i coraz bardziej się napalając.
Chase co raz zerkał w górę na twarz mężczyzny, ale w dużej mierze skupiał się na całowaniu i zostawianiu mokrych śladów na jego torsie. Był podniecony, kiedy widział, jak czerwienieją jego sutki i jak penis w jego dłoni twardnieje. W końcu na chwilę się odsunął i ściągnął z niego spodnie.
— Czekaj — nakazał, samemu sięgając do szafki po lubrykant. Już z nim w dłoni, spojrzał na kuratora jak na porcję lodów. I podobnie jak taką, polał obficie krocze mężczyzny lubrykantem, jakby ten był karmelem w tubce.
Zobaczył, że samo polanie penisa sprawiło, że ten delikatnie podrygnął. Jego właściciel za to oblizał wargi i trochę podniósł się na łokciach, żeby popatrzeć na działania Chase’a. Był pod wrażeniem, jak z nieogarniętego w seksie gejowskim chłopaka z Chase’a robi się panujący nad sytuacją aktyw.
— Nie wstawaj — przestrzegł go nastolatek, kiedy już dodał trochę lubrykantu na własną dłoń i objął nią penisa mężczyzny. Pochylił się też znowu do niego i otarł się o jego jądra. Jego usta też wróciły do sutków i piersi Courtneya. Tak, dziś skupiał się na nich szczególnie mocno. Lizał je i podgryzał. Na razie delikatnie, ale albo te stawały się coraz wrażliwsze, albo jednak robił to coraz mocniej.
Mężczyzna musiał w końcu zwrócić na to większą uwagę, bo kiedy jego sutki były już całkiem zesztywniałe i nawet liźnięcie sprawiało, że bardzo je czuł, rzucił:
— Dzisiaj… nn, lubisz je wyjątkowo mocno… — Przy tym bardziej odruchowo niż naumyślnie sięgnął dłonią do włosów chłopaka i wsunął w nie palce, lekko się wyprężając. Już od kilku chwil zagryzał wargę delikatnie, gdy czuł kolejne pieszczoty w tych samych, uwrażliwionych miejscach.
— Bo to właśnie część mojego pomysłu — wytłumaczył nastolatek, oblizując się i szczypiąc zębami sutek. Przez to odwracał uwagę mężczyzny od dłoni, która teraz przestała go masturbować, a zaczęła robić mu palcówkę.
Nogi Courtneya rozłożyły się trochę na boki i podobnie jak wcześniej jego ręka, też bardziej podświadomie. Sam kurator za to w końcu opadł ciężko na poduszki i zakrył oczy dłonią, oddychając znacznie płycej.
— Całkiem… skuteczny ten pomysł — wydusił i syknął głośniej, gdy poczuł silniejsze ugryzienie. A może tylko wydawało się takie, bo lewy sutek już piekł go od ssania i innych pieszczot. — Cholera…
Chase zamruczał nisko i na moment odsunął głowę, a zamiast niej sięgnął palcami do sutka. Ścisnął go mocno i sam poczuł, jak zareagował na to mężczyzna, bo dosłownie chwilę wcześniej wsunął w niego palce, a teraz te nagle zostały ciaśniej objęte. Do tego usłyszał kolejny syk, a zaraz po nim jęknięcie. Courtney nie odsuwał dłoni od twarzy, ale Chase widział spomiędzy palców, że jest już nieźle zarumieniony i bardziej wierci się na pościeli.
— Zaczynają nieźle boleć — wydyszał, ale bynajmniej jego ciało nie świadczyło o tym, że nie chce ciągnąć tej zabawy.
— To źle? — spytał Chase na wszelki wypadek i polizał aż nieznośnie delikatnie sutek, który przed chwilą wykręcił. Jego penis był napuchnięty i wilgotny na czubku od obserwowania tak rozpalonego Courtneya. Jego Coney’a.
— Nie, rób mi tak dalej — odpowiedział kurator szybko, od razu po zadaniu pytania i tym razem odsunął dłoń od twarzy, żeby obiema złapać się ponad głową za poduszkę. Nie mógł leżeć spokojnie, cały czas się przesuwał na pościeli i pośladkami tarł o materiał. Ściskał też penetrujące go palce i drżał. A za każdym razem, gdy Chase ścisnął jego brodawkę, zaciskał powieki i wydawał cichy, krótki jęk. No, chyba że nastolatek przytrzymał mocniej i wykręcił, to dźwięk się wydłużał, a pośladki ściskały jego palce.
Pobudzony i upewniony, że robi dobrze Chase z ochotą wrócił do oznaczania malinkami klatki piersiowej mężczyzny i torturowania jego sutków na zmianę z delikatnym łaskotaniem ich czubkiem języka. W tym czasie powstrzymywał swe żądze i tylko rozpychał palcami mężczyznę. Już był też bliski tego, żeby się w niego wsunąć, ale chciał poczekać jeszcze chwilę. Zobaczyć, że sama palcówka i zabawa z „cycuszkami” jego „dziewczyny” podnieca Courtneya. Najlepszym tego dowodem był ciemny, sztywny penis, który leżał mężczyźnie na podbrzuszu i sztywniał z każdą minutą takiej zabawy. Courtney za to oddychał już urywanie i po kolejnej serii wymęczenia tym razem prawego sutka, który zaczął go szczypać wręcz niemiłosiernie, wypiął mocno biodra mimo palców w dupci i otarł się energicznie o penisa Chase’a.
Chłopak zerknął w dół, po czym uśmiechnął się.
— Tęsknisz też za nim. — Zaśmiał się trochę kpiąco, ale trochę z uznaniem dla mężczyzny. Pochlebiała mu ta chęć Courtneya na jego penisa. Wyjął więc palce i na moment zostawił sutki w spokoju, żeby wsunąć się w rozmasowaną, wilgotną dziurkę.
Kurator spojrzał na niego, ciesząc się, że są sami w domu, że chłopak jest taki wielki i że właśnie go rozpierał. No… poczuł też wielką ulgę, że jego sutkom zostało odpuszczone, bo jeszcze chwila, a by je chyba zasłonił dłońmi, żeby Chase już ich nie męczył. Byłby to oczywiście odruch, bo mimo że nieznośna, pieszczota była też cholernie podniecająca. Ale było to trochę na zasadzie „chcę, ale nie chcę”, bo miał wrażenie, że nawet teraz, gdy tylko wejście Chase’a poruszyło nim na pościeli, sam powiew powietrza sprawił, że delikatna skóra zapiekła.
— Daj mi go całego — wydyszał do chłopaka, odchylając nogi na boki zapraszająco.
Chase przełknął ciężko ślinę. Courtney go rozwalał, kiedy tak zapraszał, żeby go przerżnąć. Było to naprawdę niesamowite i przez to za każdym razem chciał mu dać wszystko, co może zaoferować. Bo jak inaczej mógł podziękować za tak gorące zaproszenie?
— Dojdziesz… dupą? — zapytał, na razie kręcąc się na boki i czekając tylko na odpowiedź, żeby się mocno wbić. I znowu dopaść tych płaskich, męskich piersi.
Courtney oblizał wargi, patrząc mu w oczy i pokiwał twierdząco głową. Dopiero potem, gdy wziął głębszy oddech i rozluźnił się, dodał:
— Tak… dojdę tak.
Nastolatek wypuścił powietrze ciężko i drżąco, po czym wziął głęboki oddech i już bez słowa, ale trzymając mężczyznę w mocnym uścisku, wsunął się gwałtownie w jego rozgrzaną dziurkę.
— Nnn…! Kurwa! — Courtney najpierw krzyknął głośno przez zaciśnięte zęby, ale dosłownie sekundę później otworzył szerzej usta i zaklął, tym razem łapiąc się dłońmi pościeli po bokach ciała. Nie mógł nic więcej wydusić, więc wzrokiem poprosił Chase’a o chwilową przerwę i drżąc, łapał głębsze oddechy. — Chyba… chyba tylko cudem… nie strzeliłem od tego wsa… du — wydyszał w końcu.
— To możemy poprawiać. — Chase zaśmiał się i pocałował go mocno i raptownie. Objął się przy tym jedną jego nogą, wysunął trochę, ścisnął mocno jego sutek, czując, jak przez to mężczyzna się zaciska i… znowu się w niego wbił, kiedy tylko puścił jego usta.
Courtney i tym razem krzyknął głośno, nie kontrolując swojego ciała. Ani w głośnym wypuszczaniu oddechów, ani w rozluźnianiu się, bo z każdym gwałtownym wejściem Chase’a ściskał swoje wnętrze. I zarówno sprawiało to dyskomfort, jak i dawało mu znacznie więcej intensywnych doznań, gdy ten wielki członek nastolatka wciskał się w jego tyłek.
— Tylko… już nie sutki… — wydusił z trudem, mając wrażenie zamknięcia w saunie, a nie w sypialni.
— Nie? — spytał Chase akurat, kiedy miał zamiar znowu polizać jeden z nich. Były takie gorące i napuchnięte. I nim uzyskał odpowiedź, jeszcze cmoknął jeden, zasysając się przy tym na nim.
Jego kurator więc nie bardzo miał okazję, by odpowiedzieć, a już zdecydowanie brakowało mu sił, by to zrobić. Zacisnął tylko powieki i palce na pościeli, żeby odruchowo nie sięgnąć do Chase’a i nie odsunąć go od swojego uwrażliwionego, piekącego torsu. Żeby odwrócić od tego miejsca swoją uwagę, spróbował poruszyć biodrami na penisie chłopaka.
Nastolatek może tym zachęcony, może po czasie posłuszny, zostawił w końcu sutki mężczyzny i wznowił ruchy bioder. Był dziś napalony, a przez to bliższy spełnienia, niż by się spodziewał. Ale musiał zrobić jeszcze jedną rzecz.
— Zamknij… na moment… oczy — poprosił Courtneya, dmuchając już na jego klatkę piersiową, bo tylko oddech mu pomagał, żeby wysuszyć jego skórę na sutkach.
Mimo tortur, jakie zaserwował kuratorowi, ten zaufał mu i przymknął oczy. Przy tym tylko pojękiwał cicho, bujając się na pościeli wraz z pieprzącym go nastolatkiem.
Chase na moment przystanął. Myślał przez chwilę, że mężczyzna chociaż zapyta „a po co?”, „a na co?”, w jakim celu w ogóle ma zamykać oczy, ale nic takiego się nie stało. Zaufał mu. Chłopak uśmiechnął się przez to czule, chociaż sam chyba nawet o tym nie wiedział i cmoknął kuratora w policzek.
Zaraz po tym sięgnął do szuflady i wyjął z niej swój dzisiejszy zakup. A były to… plasterki. Kolorowe plastry do naklejania na opatrunki, żeby te się trzymały skóry. I co najważniejsze, były w kształcie czerwono-różowych serduszek. Odkleił jeden plasterek z opakowania. Był dostatecznie duży, żeby zakryć cały sutek, który po upewnieniu się przez Chase’a, że jest suchy, został zaklejony.
Mężczyzna musiał to dobrze poczuć, bo niewiele myśląc, otworzył oczy i spojrzał w dół. I… zaniemówił na widok tego, co ujrzał. Patrzył tam chwilę, potem na twarz Chase’a i znowu opadł głową w tył.
— Kupiłeś je dzisiaj…? Cholera… wymęczysz je… — wykrztusił z trudem, próbując zaśmiać się słabo, ale nierówny oddech i rozgorączkowanie mu na to nie pozwoliły.
— Mhm… zakleiłem je, bo są moje — Chase za to zdobył się na żart i dodatkowy pocałunek. Odrzucił też naklejki i wznowił mocne tempo.
Courtney chciał coś odpowiedzieć, ale chłopak znowu mu na to nie pozwolił przez swoje ruchy. I wyglądało na to, że mężczyzna mówił prawdę, obiecując, że „dojdzie dupą”, bo po dosłownie chwili takiego pieprzenia… doszedł dupą. Wręcz mimowolnie zatrzymał Chase’a, ściskając go mocno udami po bokach ciała i wydając z siebie głośniejsze stęknięcie. Skórę miał wilgotną od potu, policzki wściekle czerwone, a i sperma ozdobiła jego ciało, gdy tylko wystrzelił. Dla kontrastu z tym wszystkim klatkę piersiową zdobiły mu różowe malinki po ustach nastolatka i plasterki serduszka.
— Ja pierdo… jak ciasno, kurwa! — zasyczał Chase krótko i mocniej zacisnął palce na bokach Courtneya. Chwilę nie mógł się ruszać, a kiedy już się udało, szybko zaczął to zrobił, żeby nie przeciągać i dojść. Pragnął tego, pragnął mieć orgazm, kiedy jeszcze jego „dziewczyna” przeżywała swój.
Wciąż słyszał zduszone jęki Courtneya, gdy chaotycznie w niego wchodził, a gdy tylko wystrzelił, znacząc go również w środku, ten objął go za szyję i przyciągnął bliżej, wciąż niecałkiem uspokojony.
— Chase… — wydusił słabo, pulsując na jego penisie i czerpiąc z tego, co czuł.
Nastolatek nie wysuwając się, odpadł na mężczyznę, obejmując go pod szyją i opierając się na łokciach, żeby go zanadto nie przygniatać.
— Mmmm… Co, Coney? — spytał rozgrzanym i ochrypłym głosem, robiąc mu pożegnalną malinkę na obojczyku.
— Nie mam pojęcia… jak ja je teraz odlepię… — Usłyszał szept w odpowiedzi, a na boku poczuł słabe głaskanie.
— Nie odlepisz… — odparł najprościej, jak się dało, ale niesatysfakcjonująco dla mężczyzny.
— Kiepskie rozwiązane — skomentował kurator z rozbawieniem, choć bał się na myśl odlepienia plasterków od pogryzionych i obolałych brodawek. Na razie jednak skupiał się na bliskości z chłopakiem, który doskonale pachniał po seksie i był tak przyjemnie ciepły.
— Mi się tam podoba — odpowiedział Chase znowu ze śmiechem i tym razem tylko delikatnie pocałował mężczyznę w policzek. Przy okazji wysunął się z niego ostrożnie, złapał go za biodro i przekręcił na bok, kładąc się na pościeli przodem do swojego kuratora. — A tobie? Podobało się?
— Mhm. — Usłyszał w odpowiedzi, w której nie pobrzmiało zawahanie. Courtney nawet wychylił się do niego i cmoknął go czule w usta. — Jak zawsze przy tobie czuję się jak po maratonie. Uwielbiam się z tobą pieprzyć.
Chase od razu się rozpromienił i oddał pocałunek, przyciągając mężczyznę bliżej siebie. Był… szczęśliwy.
— No, kurwa, serio, słodki jesteś — powtórzył swoją opinię ze sklepu.
Tym razem to Courtney uśmiechnął się bardziej i przytulił do niego.
— To skoro taki słodki jestem, to jeszcze chwilę dasz mi tak z tobą poleżeć, zanim pójdę wymyślić jakąś kolację, hm?
Chłopak zamruczał potakująco i pomasował biodro kuratora.
— Mhm, leż. Zasłużyłeś na to tą swoją dupą — rzucił prześmiewczo, po czym spoważniał i pocałował go na tyle namiętnie, na ile umiał.
Tak, nadal nie był w tym mistrzem, ale i tak już lepiej sobie radził niż na początku. Było to bardzo dobrze zauważalne, a starszy mężczyzna korzystał z tego, ile mógł. Dlatego mimo zmęczenia z chęcią odpowiedział na tę pieszczotę, dodatkowo wsuwając palce we włosy chłopaka i stykając się torsem i oblepionymi serduszkami sutkami z jego klatką piersiową. Tak mu się podobało. Nawet jeśli był obolały, rozepchany, wymęczony i z piekącymi sutkami. Chase też nigdzie się nie wybierał, nie zostawiał go samego w łóżku i… miał inwencję na ich seks. Może trochę śmieszną z tymi plasterkami, ale miał. Courtney nie mógł się przy nim nudzić, a i też nie mógł narzekać na brak dotyku, dłoni sunących po jego wilgotnej skórze, ust całujących lekko jego twarz i zmuszających do zamknięcia oczu.
— Odpocznij. Nie jestem głodny.
Courtney uśmiechnął się słabo, ale już nie odpowiedział. Poczuł się strasznie leniwie i sama myśl o wstaniu teraz z łóżka wydawała mu się niewykonalna. Chase zdecydowanie był genialny w wymęczaniu go w seksie. A że było to bardzo przyjemne wymęczanie, mężczyzna poddawał się temu zupełnie, nie opierał się reakcjom własnego ciała i zwyczajnie wpadał w letarg w ramionach tego nastolatka. Tak, nastolatka. A może już młodego mężczyzny. Nieważne, obojętnie jakby go nie nazywać, dla Courtneya on był już i fizycznie, i psychicznie, chociaż tu nie zawsze, dość dojrzały, żeby móc spokojnie odpoczywać w jego ramionach.

9 myśli w temacie “Newton’s Balls – 49 – Serduszkowa niespodzianka

  1. Basia pisze:

    Hejka,
    fantastyczmie, Chase już nie jest taki niedoświadczony, wychodzi z inicjatywą, pomysł z tymi plasterkami dobry, auć będzie bolalo odklejanie… ;)
    weny życzę Wam dziewczyny…
    Pozdrawiam serdecznie

  2. Katka pisze:

    Bebok, zgadzam się, Chase bywa słodki. I to w taki całkiem rozbrajający, oryginalny sposób XD Jest się czym wzruszać, hehe. Courtney jest bardzo na tak, nawet jeśli mają go od tego boleć sutki. I faaaajnie, że nadal ich lubisz mimo kretyńskiego wybryku braciszków XD Kibicuj im! jeszcze tyle przeciwności losu przed nimi.

  3. Bebok pisze:

    Boże na samą myśl bolą mnie sutki ^^ Ale plasterki były słodkie, Chase bywa uroczy <3 No i niby głównie był seks, ale jednak czuć że im na sobie zależy. Chase tak bardzo się tym wszystkim jara i generalnie widać po nim, że mega się wkręcił w cały ten związek. Mimo mojego chwilowego obrzydzenia do Courtneya (jeszcze nie przeszło mi po incydencie z Marshallem) bardzo im kibicuję bo tworzą całkiem fajną parę, lubię o nich czytać. Nie tylko sceny seksu ale tak po prostu, lubię ich razem ;D

  4. Katka pisze:

    Rehab-e, może dlatego, że to jest zupełnie inna słodkość. To nie jest takie romantyczne midgalenie się, a debilne teksty, które niby są słodkie, ale przy tym ma się fejspalm XD „Nie mówiąc już o tym, że czekam, kiedy to się wszystko wyda xDD” – och jak niecnie! Chcesz dla nich takiego nieszczęścia, a oni biedni robią wszystko, żeby to ukryć XD Ale im głębiej w kłamstwo, tym trudniej się go utrzymać… Dzięki za komentarz :D Mamy zaciesz, że się podoba :)

    Esmotylek, haha, pewnie opinie odnośnie tego, czy jest fajnie, jak cały rozdział to seks, byłyby sporne :D Czasem fabuła nie zaszkodzi, ale seks też potrzebny, haha. Chase się rozbestwia, bo czuje sie pewniej i stabilniej, a Courtney nie zamierza tego zmieniać XD Niech się chłopak rozkręca :D

  5. esmotylek2001 pisze:

    Uwielbiam kiedy przez cały rozdział jest tylko seks XD a Chase zaczyna nam się rozbestwiać😂 ja chcę więcej! Noe

  6. rehab-e pisze:

    Oni są po prostu uroczy. Nie znoszę słodkości, ale ich nie da się nie lubić. Chase rozbraja mnie tą swoją pokracznością. I zastanawiam się, kiedy sobie uświadomi, że naprawdę się zaangażował. Nie mówiąc już o tym, że czekam, kiedy to się wszystko wyda xDD
    Serduszkowe plasterki – myślę, że ich zdejmowanie trochę zaboli. Biedna Coney XD
    No cóż, czekam na więcej.
    Pozdrawiam!

  7. Katka pisze:

    Kasia, dokłaaadnie, Chase stara się być romantyczny i wychodzi mu to trochę pokracznie, ale na pewno uroczo :D Zależy mu, zależy na pewno. Kiedy sobie uświadomi, nie wiadomo. Dalej jest mocno niedojrzały i chyba wypiera z głowy wszystkie ważne tematy, ale na razie Courtney nie narzeka. A pies ze schroniska – tak, jakoś tak Chase’a prześladuje jego historia. Przejmuje się chyba szczególnie takimi mocno niechcianymi psiakami. Sam się jak taki nie raz czuł… Co się stanie z tym konkretnym… hehe, może się dowiemy. Dzięki za komentarz!

    O., hm, nie wiem, czy Courtney od tego miałby szanse dojść. Myślę, że prędzej Shane, bo on jest taki wrażliwy w tym miejscu. Ale kto wie, kto wie, może by się i Coneyowi udało, jakby się Chase nieźle postarał. ” po osiągnięciu przez Chase pełnoletności będą mogli sobie pozwolić na większą swobode xd oczywiście jeśli będą dalej ze sobą xD” – właaaśnie, to kluczowy warunek XD Ale może im się uda. Zobaczymy, na razie sobie jakoś radzą XD

  8. O. pisze:

    O ludzie! Aż nie wiem, czy te wymęczone sutki są podniecajace czy mentalnie bolą i moje xD tj żeby nie było – moje sutki nie mają mentalności xD
    Niby jest jakiś pogląd, że z samej stymulacji skutków można dojść. Corn chyba dałby radę? Ale chyba lepiej jak dochodzi dupą xD pieknie ujete xD
    A zakupy to taka namiastka codziennej normalności, gdzie po osiągnięciu przez Chase pełnoletności będą mogli sobie pozwolić na większą swobode xd oczywiście jeśli będą dalej ze sobą xD

  9. Kasia pisze:

    Serduszkowe plasterki – Chase stara się być romantyczny, hehe. Ale fajnie że w ogóle mu na tym zależy. Wkręcił się chłopak, nie ma co, ciekawe kiedy to sobie uświadomi? Dobrze że Marshall nie wrócił podczas ich zabawy, chociaż i tak to będzie niezłe jak zobaczy klatkę piersiową swojego brata 😆
    Znowu był podjęty temat psa i naprawdę mam coraz silniejsze przeczucie że chłopaki wezmą tego bidaka który drugi raz z adopcji wrócił – a może po prostu mam taką nadzieję 😄
    Dzięki dziewczyny i lekkiego pióra życzę 😀

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.